Hej!
Szybciutki post..
W którym chcę podsumować moje poprzednie tyrady i może uda mi się odnieść do kilku innych postów. :)
Aha! Pewnie może się wydać, że trochę krążę w około tego samego ale jest to coś co uważam za naprawdę istotne.
Tym razem zrobię to już trochę spokojniej... Obiecuję!
Czym jest rynek, każdy widzi. W dużym uproszczeniu jest to miejsce obopólnego poszukiwania się kupujących i sprzedających, a dokładniej poszukiwania przez każdą ze stron płynności umożliwiającej wykonanie swoich transakcji przy jak najniższych kosztach. Zmiana ceny jest wynikiem zleceń jakie trafiają na rynek, czy to zleceń z limitem, czy zleceń rynkowych (jedne z nich zwiększają płynność, drugie ją zabierają).
Cena zatem nie może w jakiś tajemniczy sposób odbić się od jakiegoś poziomu, tylko dlatego, że gdyby to zrobiła to była by zachowana złota proporcja. Muszą to zrobić zlecenia. Czy poziomy fibbonaciego są w stanie zmotywować wystarczający kapitał do podjęcia działania i składania zleceń, osobiście szczerze wątpię, a pozorność ich działania opisał w swoim poście mir_oslaw.
Czy linie trendu działają czy zdają się działać? Na przeszkodzie do odpowiedzi stoi ludzka tendencja do doszukiwania się porządku, nawet tam gdzie go nie ma. (Nie znaczy to, że rynki poruszają się poprzez błądzenie losowe. Dlaczego tak nie robią? Patrz wyżej..)
Jako przykład takiej pozorności mam prezencik: http://dl.dropbox.com/u/795175/Lotto.xls wpisanie czegokolwiek do jakiejś pustej komórki powinno odświeżyć arkusz.. I można tak wciąż i wciąż... ;)
Kiedy kto składa jakie zlecenia? Kiedy ktoś jest zmuszony złożyć jakieś zlecenie (tytuł filmu który premierę ma mieć na dniach). I inne pytania które w zasadzie już padły w pierwszym poście są istotne do zrozumienia zachowania się rynku. :)
Na razie tyle. ;)
Następnym razem będzie o uczestnikach i ich podziale.. :) Chyba, że stwierdzę do tego czasu, że warto napisać o czymś innym.
Trzymajcie się!